piątek, 22 listopada 2013

W krainie mojego biurka


W krainie mojego biurka,
gdy akurat w pobliżu nie ma gospodarza,
rządy przejmuje córka.
Czasami tak się zdarza.

Z książek będzie zaraz Pałac Misiowy.
W kubku na ołówki
musi być mus truskawkowy.
– A właściwie po co ci, tato, tyle ołówków?

W górę lecą z papieru jaskółki,
przemierzają dywan papierowe statki.
Dziwnie puste zrobiły się półki.
– Mogłam wziąć, tato, te notatki?

W książce, na piątej stronie,
pojawiły się słonie.
Kształtne słonie, ładne, ołówkowej maści.
Lecz ten pies obok już jest znacznie gorszy,
ciut za bardzo podobny jest ten pies do dorszy.
Psa nie podaruję.
Żądam wyjaśnień.

– Niechże to zrozumie tata,
że ten pies ma swoje lata.
Wiem, że wyszedł trochę chudy,
ale psiego życia trudy
odchudziłyby i krowę!

Więc tato, czyli ja, czyli prawowity biurka właściciel,
mruczy, fuczy, prycha, wzdycha i sapie: „Ech, życie...”,
i sprzątać się stara.

Wszystko wraca na miejsce,
biurko się z misiów wyludnia,
a nożyczki zegara
wolno tną wolny czas popołudnia.





© Wydawnictwo Aksjomat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz