czwartek, 7 listopada 2013

Kuchenne czary


Trzeba dawać sobie rady,
gdy przychodzą listopady,
więc ja dzisiaj dla was pewną radę mam.
Gdy za oknem mrok się ściele,
wicher ziarna deszczu miele
(w grudniu będzie mąka z tego, mówię wam!),
zatem, moi drodzy, wtedy,
gdy przychodzą takie biedy,
czas rozłożyć w domu nasz kuchenny kram.

Więc się w kuchni zamykamy,
czarujemy,
odważamy
kilogramy
tych jesiennych,
tych kuchennych pięknych chwil.
Będą ciasta.
Z dorsza pasta
(z grubsza biorąc
niezła rzecz).
Będzie ćwikła –
niby zwykła,
lecz – prócz chrzanu – coś w niej jest.

Będzie kotlet,
co w panierce
lubi chwytać nas za serce
(zresztą sznycel ma podobny całkiem cel).
Czuć w migdałach smak Orientu,
kuchnia pachnie świeżą miętą,
w oczach miga nam kucharskiej czapki biel.

Już listopad oczy mruży,
w misie nieba księżyc duży
grejpfrutowym właśnie blaskiem sobie lśni.
Gdy za stołem zasiadamy,
smakujemy, podjadamy,
to jest łatwiej przełknąć łyk deszczowych dni.





© Wydawnictwo Aksjomat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz