piątek, 21 listopada 2014

Kraina Czytania


Książki mieszkają na półkach
W domach i bibliotekach.
Otwórz bramę okładki –
zaklęty ogród już czeka.

Już szumią lekko stronice
Jak morskie fale przy plaży.
Przez karty przechodzi pochód
Kowbojów, rycerzy, korsarzy.

Poznaj bezdroża Afryki,
Odkrywaj wyspy nieznane.
Zdobądź srebro lodowców,
Na skrzydłach leć z kormoranem.

W książkach ukryte są skarby:
W literach, słowach i zdaniach.
Książki to wielka wyprawa
Do pięknej Krainy Czytania.






© Wydawnictwo Aksjomat

Podróż przez jesień


Spadają krople deszczu:
jedna i druga, i trzecia.
I moknie puste miejsce
po ptaku, który odleciał.

Sinieją chmury z zazdrości,
z gniewu granatowieją:
że one nie mogły w gości,
że im nie te wiatry wieją.

Drzewa stają w rumieńcach,
dzielą się płaszczem z ziemią.
Droga wolno zakręca
w świat malowany jesienią.

Wzgórza z mgły są i świateł
jadących samochodów.
Jedziemy jesiennym światem
wśród tajemniczych ogrodów.






© Wydawnictwo Aksjomat

Parasole


Deszcz kapie:
kap, kap, chlip, chlip, chlap, chlap, i plim, i plam.
A ja po Alejach Trzech Wieszczów
chodzę sobie w tym deszczu,
za pan brat z deszczem,
z deszczem sam na sam.
I trochę tylko jest niefajnie,
że ten deszcz tak kapie jednostajnie,
niechby coś
zburzyło kropli rytm.

Więc postanowiłem
kupić parasol,
żeby sobie wystukać
takie tam do re mi fa sol.
W każdym razie, żeby coś brzmiało
inaczej niż ten deszcz.

Wszedłem do sklepu śmiało.
– Poproszę parasol – mówię.
Zaciekawił się pan sprzedawca:
– A który?
Są parasole w żółwie,
pustynne z wielbłądziej skóry,
może zechce łaskawca
ten w geometryczne figury?
Dla myśliwych mamy parasole w pieski, zające i liski,
a dla wegetarian
w nietuczące arbuzy.
Krótko mówiąc: dla wszystkich
wybór parasoli jest duży.
A kolory! Istna tęcza!
Nie ma powodu się z tego powodu zadręczać,
bo można wybrać istne cacko
i wyglądać nader, proszę pana, elegancko.

Na deszczowe świątki i piątki,
od mniej więcej półrocza,
mamy parasole
w kształcie dziewiątki.
Moja natomiast ciotka
(pan zna moją ciotkę? Urocza!
Pozdrowię od pana, gdy spotkam...)
i mój, proszę pana, wujek,
wybierają parasole
w kształcie gustownych dwójek.

Lecz ja prosty parasol chciałem,
żebym rytm nim wystukiwać mógł...
A z tego wszystkiego jakoś nic nie wybrałem.
Nie będę wystukiwał. Będę za to mókł.






© Wydawnictwo Aksjomat

Morska makatka


Z żagli makatkę
niebieski szyje wiatr.
Tu porozmawia,
tam przypnie łatkę
z łopotu flag.

A statki się kołyszą,
a statki wszystko słyszą
i masztów skrzyp gdzieś w porcie
jest ich słowem.
I to jest właśnie taki dzień,
kiedy z mewami tańczy cień
i morze uroczyście jest
granatowe.

Luneta znajdzie
igłę statku
ukrytą w ciemnym morza stogu.
Czy wiatr ją zgubił
na ostatku,
gdy różę wiatrów rwał z ogrodu?

A statki płyną dalej,
a statkom grają fale
i maszty naszych statków
wznoszą głowę.
I to jest piękno siedmiu mórz:
wystarczy patrzeć! Zatem spójrz:
dziś morze uroczyście jest
granatowe.






© Wydawnictwo Aksjomat

Gwiazdy listopada


Listopad
zimnym szeptem
rozmawia z kalendarzem
i tkają białą ciszę  
nasze polskie
cmentarze.

Puchate chryzantem balony
dźwigają kosze donic, 
a krzyże
w swych ramionach
chcą świat od chłodu osłonić.

Milczący
Wszyscy Święci
patrzą, schowani w zadumie, 
jak małe płomyki pamięci
drżą z zimna
na wiatru strunie.

Noc ciemna, listopadowa
list pisze językiem zniczy:
dziś niebo zmarzniętej ziemi
swych gwiazd zechciało użyczyć.