wtorek, 12 listopada 2013
Kiklaczek
Gdy po szybie deszcz spływa
jak rosa po skórze zaspanego okapi,
a myśli szczerzą ząbki jak gepard albo pocztowy znaczek,
to w takie dni widzę, jak ktoś do mnie człapie:
w bamboszach gdzieś z wnętrz szafy
wyłania się Kiklaczek.
Wzrost:
tak mniej więcej doniczkowego drzewka.
Uśmiech:
od kiedy pamiętam nie schodzi mu z ust.
Kolor włosów:
no nie wiem, powiedzmy – wczesna marchewka.
Ubiór:
pod klasyczny kiklaczkowy gust –
spodnie ogrodniczki,
skórzane rękawiczki,
niebieskie okulary,
we wzorki krawat stary,
a na to kiklaczkowy przeciwdeszczowy płaszcz.
Gramy z Kiklaczkiem w szachy,
karty, warcaby, domino.
za oknem grosze kropel, a my czekamy aż
złe chmury wiatr rozwieje
i dni deszczowe miną.
Gdy przy mnie jest Kiklaczek,
uśmiech mą zdobi twarz.
A kiedy wyjdzie słońce
żegnamy się z Kiklaczkiem:
– Do następnego deszczu! – Kiklaczek mówi mi.
I wraca znów do siebie,
do szafy między płaszcze,
bo słońce już otwiera pogody pięknej drzwi.
© Wydawnictwo Aksjomat
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz