Przyszła jesień z włosami z jarzębin,
zaplątała się jesień w aleje:
taka jesień ni grzeje ni ziębi,
taka jesień ni ziębi ni grzeje.
Patrz – za oknem jesiennie drzemią
deszcz, kałuże, park i kasztany.
Spaceruję za rękę z jesienią,
obok wrzesień w mgiełkę odziany.
Mokną drzewa w parku przy szkole,
parku mokrym, cichym i sennym.
Wziąłbym chętnie pod dach te topole,
by nie zmokły w deszczu jesiennym…
Lecz nie budzi się drzew kiedy śpią,
kiedy jesień uśpiła je wszystkie.
Wiatr na smyczy przechadza się z nią,
skubiąc z drzew ich sny – złote liście.
© Wydawnictwo Aksjomat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz