środa, 29 listopada 2017
W deszczu
Deszcz,
szczelnie okna zamknięte.
Mokną dachy
i chmury
do tych dachów przypięte.
Mokną
ławki, trzepak, park
i ślady kocich łap.
Deszcz.
A psik!
Kap, kap.
I chlapu chlap!
A kominy mają miny
nieszczęśliwe.
Komin biały,
komin szary
i te siwe.
I tak mi tych kominów
po ludzku żal.
Deszcz i dreszcz,
i wody szmer,
i sina dal.
I takie to tygodniowe wielkie pranie.
I czekanie
na cieniutki
złoty listek słońca w dłoniach.
Ciiii... Cichutko...
Słyszysz: deszcz słabnie!
Idzie ku nam
na paluszkach
pani Dobra Pogoda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz