wtorek, 26 kwietnia 2016
Album mojego taty
Kiedyś, przez przypadek zupełnie,
odnalazłem na dnie starej szafy
zapakowany w kurz
jak owca w wełnę
album mojego taty.
Odkurzyłem. Zaglądnąłem.
Istne czary!
Świat niby ten sam, a jednak inny.
I mój tato
odmieniony cały
i całkiem jeszcze dziecinny.
Krótkie spodnie na szelkach,
kowbojska kamizelka
i w grochy do tego mucha,
i uśmiech od ucha do ucha,
co pewnie przykrywał wąsy,
bo wąsów na zdjęciu brak.
Nie ma wąsów,
brak brody.
A tak względem urody
kogoś mi przypominał,
lecz kogo, nie wiem sam...
No więc tato był tam jakiś taki mały,
no i jeszcze na dodatek cały czarno-biały!
I zamiast z mamą
szedł z piłką pod rękę,
i ogród było widać za zakrętem,
i boisko, i babci dom.
Zamknąłem album – furtkę do przeszłości.
Tato z uśmiechem patrzył na mnie, stojąc w drzwiach.
I staliśmy obok siebie – dwóch takich samych gości.
Ten wyższy, to był tato.
Ten niższy zaś to ja.
© Wydawnictwo Aksjomat
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz