od wielu wieków,
że chęć podróży
drzemie w człowieku.
Dopóki drzemie
jest święty spokój…
Lecz ona budzi się w środku roku!
Budzi i nudzi,
i w ucho biedzi,
że źle jest, gdy się człowiek zasiedzi!
Więc wyruszamy,
więc wyjeżdżamy
do Rzymu, Krymu,
do Alabamy.
Wciąż jak wskazówki w wielkim zegarze:
wszędzie w tym pędzie,
w wirze wydarzeń.
Lecz lato mija,
przychodzi wrzesień
i podróżować jakby mniej chce się.
Kocyk cieplutki, fotel bujany…
Tak w senne stany znów zapadamy.
Lecz wkrótce stuknie coś pod żeberko:
żegnaj zimowa ciepła kołderko!
I ledwie człowiek jakoś ochłonie,
patrzy, a znalazł się na peronie.
I zaś kół stukot,
dal pod powieką…
Cóż… Chęć podróży
drzemie w człowieku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz