wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozmowa z kotem na wiosnę


Koty mruczą swoją kocią ciszę,
jakby tkały muzykę na krosnach.
Dzień na palcach się skrada,
ja piszę.
Kocie oczy ma dzisiaj wiosna.

Za oknami jasno i złoto.
Kot wymyśla lekarstwo na nudę.
Przyglądamy się snom i bzom,
i samolotom.
Kot to lubi. I ja też to lubię.

Czasem kot miauknięciem przerwie mi w pół zdania,
lecz nieskory bywa do dyskusji.
Przed dyskusją kot się raczej, wiecie, wzbrania.
Jego sprawa.
Przecież nic nie musi.

Więc siedzimy i milczymy, i mruczymy.
Słońce wyspę stołu niesie w ciepłe morze.
Mógłbym siedzieć tak z mym kotem
aż do zimy.
A kot na to: – Siedź. Ja raczej się położę.






List ze słońcem i kropelką deszczu


Droga Mamo...
Dziś szczególny dzień.
Chmury piszą na niebie alfabet.
A ja składam litery i ślę
te trzy słowa: kocham moją Mamę!

Droga Mamo...
Czasem bywa źle,
zły zimowy zahuczy wiatr w uszach.
Ale jedno, moja Mamo, wiem:
że mnie zawsze przytulisz, wysłuchasz.

Droga Mamo,
chcę Ci wysłać list.
List ze słońcem, list z kropelką deszczu.
A ty, wiem to, tak odpowiesz mi:
„Jesteś całym światem mym, syneczku”.







© Wydawnictwo Aksjomat

Moja Mama, maj i ja


To moja mama.
Serce złote.
A oto ja, a zaraz potem
wędruje, proszę państwa, maj
zielony jak krokodyl.

Spacerujemy sobie
po łące i ogrodzie.
Krok po kroku,
słowo za słowem
wychodzimy naprzeciw pogodzie.

A jeśli spadnie deszcz,
to co zrobimy, Mamo?

„Mam wielki żółty parasol
pachnący jak kardamon.
Mam także okulary,
przez które widać tęczę.
Kapelusz mam ze słomek
i nitki wiatru w ręce,
więc lecieć dziś możemy tam,
gdzie zawsze słońce jest”.

Tak mówi Mama –
ona wie,
jak radzić sobie, gdy jest źle.

To cała Mama,
mój cały świat.
Majowy w drzewach szumi wiatr.
Dla mojej Mamy rosną kwiaty
i dla niej promień słońca spadł.







© Wydawnictwo Aksjomat

Zielono


Zazieleniło się! Zazieleniło!
I dobrze, daję słowo,
bo nagle się zrobiło
miętowo.
Majowo.
Miło.

W głowach mamy całkiem zielono
(to i tak lepiej, niż w głowie mieć pstro).
Dom za zieloną zasłoną
wychodzi ku snom i ku bzom.

Zielona rzeka
płynie przez miasto
i przez zielone oczy kota.
Park się zieleni. Trudno zasnąć.
Zielenią maj zamigotał.

Zielona rzeka
płynie w nieznane,
z nią dźwięki grane
na fortepianie:
zielony ton,
kasztan i klon,
zielone majobranie.

Zazieleniło się! Zazieleniło
od wierszy i od liści.
I kto to wie,
co stało się,
że taki maj się wyśnił.







© Wydawnictwo Aksjomat

Ogłoszenie


Między szybką poranną kawą
a herbatą jeszcze bardziej ekspresową, niestety,
siadłem na chwilę w fotelu
i przeglądałem gazety.

Pewien tygodnik – „Wiosny Wieści” –
na przedostatniej stronicy
ogłoszenie zamieścił:
Szanowni czytelnicy!

(Tygodnik ów
od stóp do głów
był kolorowy,
a fotel był pleciony znów, fotel był wiklinowy).

Poszukiwany jest pan maj,
do dziś się nie pojawił!
I chyba nawet nie wie sam,
jaki nam zawód sprawił!

Jeśli więc spotka go gdzieś ktoś
dać znać niezwłocznie trzeba.
Surdut zielony ma nasz maj,
krawat w kolorze nieba.


Dzwonię do kwietnia
(dobrze dość
znamy się z kalendarza),
a on mi na to: Wybacz złość,
mnie spóźniać się nie zdarza.
Lecz maj... No słów mi brak, sam wiesz...
maj troszkę jest szalony!
Kończę, bo pociąg rusza. Cześć!
Ja wracam w swoje strony.

Dzwonię do czerwca.
Mówią mi:
Prosimy bez hałasów,
bo czerwiec jeszcze sobie śpi,
ma cały miesiąc czasu.

Szukałem i pytałem,
dzwoniłem i pisałem,
wreszcie znalazłem:jest nasz maj,
stał nachmurzony w Łodzi:
– Przyjdzie pan?
– Przyjdę.
– Kiedy?
– Dziś,
jeśli się wypogodzi!







© Wydawnictwo Aksjomat